Lhunbleidd pisze:
IMO Ledger też nie rokował jako Joker.
Ależ. Przed Jokerem Ledger miał w dorobku kilka co najmniej doskonałych ról, w których pokazał, że umie zagrać różnorodne, skomplikowane postaci. Hathaway, przy całej sympatii, to słodka, holiłódzka laleczka z komedyjek romantycznych. OK, grała w "Brokeback Mountain", ale ktokolwiek o tym pamięta? Będę musiał odbębnić "Alicję..." Burtona i zobaczyć, jak poszło Hathaway w roli Białej Królowej, bo to rola *niejako* zbliżona do Catwoman.
Cytuj:
Dodatkowo Catwoman to ma się prężyć i błyskać cyckami tudzież tyłkiem, co świetnie wyszło Pfeiffer (Miau)
This is bullshit and you know it. No, chyba że mówimy o Catwoman w wersji tej...no wiesz. Złotą Malinę za to dostała. Będę rzygał.
"Powrót Batmana" Burtona trzymają dwie role. De Vito jako Pingwin (ta rola to dzieło absolutnego geniuszu) i Pfeiffer jako Catwoman. Jej Kocica to Batman a rebours, dlatego tak genialnie współgrają razem w tych scenach, gdy ona jest na nim, albo on na niej. Nie o "miau" tu chodzi (choć gdy Pfeiffer robi "miau" to ja się robię mokry). Chodzi tu o mieszaninę złego, dobrego, seksu, grzechu i perwersji. A to Pfeiffer umiała wydobyć spojrzeniem, gestem. Pokaż mi jedną scenę z "Batman Returns", gdzie Catwoman "błyska cyckami tudzież tyłkiem". Na to właśnie jest, niestety, szansa w wykonaniu Hathaway, bo gdy umiejętności nie starcza, trzeba się posiłkować tym, co się ma.
Swoją drogą mam nadzieję, że na reboot Pingwina nikt się nie zdecyduje. Nie widzę nikogo, kto mógłby zrobić tę rolę genialniej, niż De Vito.