To moje pierwsze i krótkie opowiadanie (zrobiłem sobie przerwę w pisaniu matury z polaka i skrobnołem coś takiego:-))... Przepraszam za przekleństwa ale były konieczne:-) Nie wiem czy zamieszczam je w dobrym miejscu, jak coś pomieszałem do prosze niech to ktoś poprawi;-)
Korytarze kopalni w Wieliczce niosły głos przewodniczki wycieczki „...łączna długość korytarzy w tej kopalni wynosi ok. 300km, z czego do zwiedzania udostępnionych jest 3,5. na niższych poziomach mieści się sanatorium oraz ciągle wydobywa się sól...”.większość uczniów słuchała przewodniczki, część rozmawiała, a reszta pożywiała się paluszkami.
Nikt nie zauważył trzech postaci odłączających się od wycieczki....
- Trzymaj go bo się zaraz kur...wa przewróci. mówiłem mu ze jak ma słabą głowę to niech nie pije tyle w autokarze! Ale nie! Musi być mądrzejszy! Jak wytrzeźwieje to go tak pier...olne że jego dzieci to poczują!
- Nie denerwuj się tak, słyszałeś co mówiła przewodniczka, tu jest 300km korytarzy wystarczy ze wejdziemy w jakiś, chwile siądziemy, a nawet jak sobie puści pawia to nikt nie zauważy... o widzisz tam są jakieś drzwi potrzymaj go, a ja sprawdzę czy otwarte.
Krzysiek, 17-letni chłopak podszedł do drzwi nacisnął klamkę i delikatnie je pchnął, upewnił się czy nikogo nie ma po drugiej stronie i otworzył je na oścież.
-Spox, trochę ciemno ale przynajmniej nikogo nie ma. Daj go tutaj a ja poświecę ci zapalniczką...
We trójkę przeszli ok. 20 metrów w głąb korytarza. W świetle zapalniczki ich cienie tańczyły na ścianie, a jej nikłe światło odbijało się od kryształków soli na ścianach i sklepieniu.
-Dobra starczy, tutaj nikt nie powinien wejść. Posadźmy go tu pod ścianą. Niech chwile posiedzi i spadamy stąd.
-Ok. to on niech sobie siedzi a my zapalmy.
-Fakt co innego nam zostało?
Odpalili papierosy.
-Zgaszę zapalniczkę, niech trochę ostygnie.
W korytarzu zapadła ciemność, w której jaśniały jak dwa świetliki rozżarzone papierosy. Palili nic nie mówiąc. Gdyby ktoś był z nimi w korytarzu słyszałby tylko kapanie wody skraplającej się na suficie i trzy oddechy. Dwa wciągające powietrze głęboko i jeden płytki oddychający coraz szybciej...
-Nosz hole...ra on będzie rzygał! weź go przytrzymaj! A ja wyjmę chusteczki.
-czemu ja?
-bo to on trzymał ci głowę jak się strułeś na sylwestrze.
-buuuuah. Buahhh.
Krzysiek wyjął zapalniczkę i poświecił.
-No nie mogę, nawet po ciemku nie narobił na spodnie. Ten to ma talent. Daj mu chusteczkę.
Gdy doprowadzali kumpla to porządku w Kamil spojrzał w kierunku z którego przyszli i zamarł...
-Co ci?
-Cicho ktoś tu chyba idzie. gaś zapalniczkę.
-Co robimy?
-A co mamy robić? Nie mogą nas tu nakryć, spadamy tym korytarzem.-wskazał w kierunku przeciwnym do tego z którego dochodziły kroki.
-Ok. To teraz poświeć telefonem, mniej światła ale nic go nie zgasi...
wzięli kumpla pod ręce i poszli tak szybko jak to możliwe.
-A mówiłem ci zamykaj te chole...rne drzwi.
-Przecież nic się nie stało.
-Jak to nic, są uchylone ktoś mógł tu wejść, wiesz co by było jakby ktoś z tych bachorów tu wszedł? szef by nas zabił. dosłownie...
-Wiem, wiem.
Dwie postacie ubrane w kombinezony górników szły korytarzem w którym przed chwilą siedzieli licealiści.
-Czujesz dym papierosowy? Mówiłem im żeby tu nie palili.
-Poczekaj aż dojdziemy do komory to ich opieprzysz.
Posuwali się do przodu, światło latarek padało to na ściany, to na podłogę. W pewnym momencie zatrzymało się na ciemnym kształcie na podłodze.
-Co to jest?
-Pawia nie widziałeś?- uśmiechnął się jeden z mężczyzn.
-Jasne że widziałem, ale co on tu robi? Ktoś tu wszedł. choć musimy go dogonić zanim dojdzie do wykopalisk.
Światła latarek zaczęły przesuwać się po ścianach szybciej. Dwie postacie biegły w kierunku w którym poszli chłopcy.
-Oni biegną. Musieli się wkurzyć o to co im zostawiliśmy. Szybciej!
-Patrz tam jest światło! Sporo ludzi, to pewnie jakaś wycieczka. Wmieszamy się w tłum i po sprawie.
Wbiegli do komory. Oświetliło ich jasne światło. Gdy ich oczy przyzwyczaiły się do światła zrozumieli swój błąd.
Stali przy wejściu do dużej komory. Na środku stał duży przedmiot przypominający łuk triumfalny.
-O kur...wa to żeśmy wleźli w niezłe gówno...
Ludzie którzy jeszcze przed chwilą krzątali się wokół tych dziwnych wrót. Zaczęli biec w stronę chłopców. Zanim z korytarza wybiegli dwaj mężczyźni, trójka przyjaciół leżała obezwładniona paralizatorami elektrycznymi.
-Kto ich tu wpuścił? - krzyczał jeden z ludzi ubrany w dziwny kombinezon.-co mówiłem o drzwiach?
-Dzwonie do szefa. Coś z nimi będzie trzeba zrobić, za dużo widzieli.
Odszedł na stronę, wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer. Do uszu jego współpracowników docierały tylko pojedyncze słowa. Żaden z nich nie wiedział z kim on rozmawia-względy bezpieczeństwa. wiedzieli tylko tyle ile musieli wiedzieć. mieli się zając tajemniczym portalem zamkniętym w jednej z nieużywanych dotąd komór. W kronikach kopalni nie było o nim najmniejszej wzmianki. Jedynie wzmianka o tajemniczej śmierci kilku górników w 1804 roku wydawała się z nim łączyć, ale i tego nie wyjaśniono. Jedyny pewnik w całej sprawie to ten że komora nie została wykuta przez ludzi. Górnicy wykuli tylko korytarz do niej.
Kierujący brygadą rozłączył się, wrócił do swoich ludzi i powiedział:
-Nie wiem po co, ale mamy ich związać i zawieść do bazy a sprawę zatuszować. Wiecie co macie robić?
Następnego dnia spiker w wieczornych Wiadomościach obwieszczał smutną wiadomość:
-...Wczorajszego popołudnia podczas wycieczki po kopalni w Wieliczce trójka licealistów weszła do nieużywanego korytarza i wpadła do szybu. spadli z wysokości 200 metrów na najniższy poziom kopalni. ich ciała nie nadawały się do rozpoznania. Testy DNA przeprowadzone w laboratorium wojskowym potwierdziły ich tożsamość...
|