Ala pisze:
Bo problem dzietności ma znacznie więcej przyczyn i sama polityka socjalna niewiele tu zmieni.
To są właśnie takie stereotypy, o które się wszystko rozbija. Przynajmniej na początku.Jak to było?
Nasze dziewczyny bardzo chętnie rodzą dzieci, ale nie w Polsce. Muszą najpierw wyjechać do kraju, który chce i potrafi wspierać młodych rodziców. Np. do Norwegii. Polityka może sporo zmienić. Nie chodzi o opresję obyczajową przecież i nikt nie twierdzi, że obyczajowość w drugiej połowie XX wieku nie zmieniała się w Europie.
Cytuj:
Zresztą warto zwrócić uwagę na problem starzenia się społeczeństw dotykający własnie przede wszystkim kraje zamożne.
To jest stereotyp z lat 90tych. To za przyczyną polityki społecznej różnych państw się bardzo zmienia. I to nie jest kwestia imigracji. Np. proszę prześledzić jak zmieniła się dzietność Francuzów (statystyki z wyłączeniem imigracji i rodzin imigrantów zanim ktoś zweksluje to na Arabów) w ciągu ostatnich 10 lat. Francja ma obecnie pełną zastępowalność pokoleń (a przeciętna native Francuzka przeciętnie dwójkę dzieci, z tymże Francuzki zachodzą w ciążę dość późno). I istnieje silna korelacja tego zjawiska z przyjęciem nowej strategii w polityce społecznej (choć "pronatalistyczne" tradycje ten kraj miał zawsze). Inaczej jest w UK gdzie, jeśli w ogóle widać jakiś przyrost ludności, to zależy on głównie od wzrostu liczby imigrantów.
Cytuj:
Niechęć do posiadania potomstwa w wielu przypadkach wynika rczej z opóźnionego dojrzewania, łączy się w ogóle z niechęcią do brania na siebie odpowiedzialności za rodzinę (późne małżeństwa, problem z usamodzielnienim się itp.), i ze zwykłym wygodnictwem, potęgowanym zresztą przez rozbudowane systemy opieki ze strony państwa.
To jest kolejny stereotyp. Najszybciej usamodzielniają się młodzi ludzie w socjalnej Skandynawii, a najpóźniej we Włoszech, gdzie jest silny kulturowo etos posiadania rodziny, małżeństwa, posiadania dzieci ale za to strategii społecznej nie ma. Systemy opieki nie potęgują wygodnictwa (Skandynawia przykładem, był o tym dobry artykuł ze statystyczną analizą w Przekroju w zeszłym roku) tylko tworzą przychylnie kulturowo środowisko dla posiadania dzieci i zastępowalności pokoleń. Więc mem że rozbudowane systemu opieki ze strony państwa rozleniwiają jest takim stereotypem, przez który w Polsce strasznie ciężko się przebić. Szwecja znalazła się na pierwszym miejscu Mothers Index - rankingu krajów określającego warunki życia matek i małych dzieci, układanego co roku przez amerykańską organizację opieki nad dziećmi Save the Children. Statystyczna Szwedka posiada 1,77 dziecka. Sądzę, że istnieje tu dość oczywisty związek przyczynowo skutkowy. Polska zajmuje 29. miejsce, za większością państw europejskich.
"Dane pokazują, że właśnie Skandynawia może się poszczycić wysoką dzietnością, a w krajach Europy Południowej dzietność należy do najniższych w Europie." - za
profesor Ireną E. Kotowską, demograf z Instytutu Statystki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej. Gdy Niemcy zrezygnowały ze strategii wspierania rodziców, bo to się kojarzyło z polityką pronatalistyczną stosowaną przez hitlerowską III Rzeszę, to Niemcy mieli dzietność najniższą w Europie (lata 70te).Uważano, że to prywatna sprawa i państwu nic do tego. Ten sposób myślenia zmienił się w Niemczech dopiero pod koniec lat 90.
Cytuj:
To zaś, że młodzi Polacy chętniej zakładają rodziny po emigracji wynika (choć nie wprost) także i z tego, że sam fakt emigracji wymusza i przyspiesza proces ich dojrzewania psychicznego i usamodzielniania się.
Jasne, jasne. Tylko, że żyją w społeczeństwie innego języka, innych kodów kulturowych, w nowym środowisku i to rzekomo ułatwia im podjęcie decyzji o posiadaniu dzieci. Potencjalna wizyta u pediatry w Oslo, z którym trzeba dogadać się po angielsku / norwesku czyni ich tak dojrzałymi, że decydują się na dzieci. Jasne. Tak to sobie tłumaczmy i gitara. Not Alu. To nie kwestia "dojrzewania psychicznego" tylko poczucia ekonomicznego bezpieczeństwa, oraz pomocniczość na bardzo wielu poziomach, czasem tak banalnych, że nie żyje się w kraju, w którym spędza się najwięcej godzin roboczych rocznie w Europie. Jest to na przykład kwestia sektora usług opiekuńczych czy edukacyjnych i tak dalej i tak dalej. Więc sądzę, że na przykład pełny dostęp do żłobków i przedszkoli, udogodnienia zmniejszające bezpośrednie koszty utrzymania dzieci ponoszone przez rodziców, czy pewność zatrudnienia po urlopie macierzyńskim/tacierzyńskim są tu ważniejsze niż fantazmat niedojrzałości psychicznej Polek i Polaków.
Cytacik:
Czy są jakieś wady systemu skandynawskiego? - pytam profesor Kotowską.
- Jeśli chodzi o model polityki społecznej, to był taki okres, gdy uważano, że przejęcie wielu zobowiązań przez państwo ubezwłasnowolnia ludzi i ogranicza ich inicjatywę - mówi Irena E. Kotowska. - Może zatem wpłynąć na obniżenie wydajności pracy. Ale pod koniec lat 90. zmienił się ten pogląd, bo okazało się, że te państwa dobrze sobie radzą ze wzrostem i konkurencyjnością mimo rozbudowanego systemu zabezpieczenia społecznego. Dodatkowo osiągnięcia krajów skandynawskich są przywoływane w dyskusji o innowacyjności gospodarek, poziomie zatrudnienia kobiet i mężczyzn.Przywołuje Skandynawię, bo oni mają wśród nowoczesnych społeczeństw tradycyjnie najbardziej na świecie rozbudowaną pomocniczość i wspólnotowość, więc teoretycznie powinni być najbardziej wg. Twojej teorii leniwi, niezaradni, mieć najgorszą dzietność i być opóźnieni w kwestii tzw. dojrzałości psychicznej, oraz najpóźniej się usamodzielniać. Świetnie wygląda dzietność we Francji, która ma silny sektor publiczny i rozwiniętą pomocniczość. Od zmiany strategii społecznej powoli poprawia się w Niemczech. Natomiast kraje Południa plus Czechy mają mniej więcej dzietność jak Polska. Opieka instytucjonalna jest rozwinięta w podobnym stopniu jak w Polsce. Z tymże u nas może sytuację uratuje wyż z lat 70/80 i babyboom z lat 2006 - 2010 (zanotowaliśmy dodatni przyrost naturalny na poziomie 0,05 proc, z tymże ogromny odsetek stanowią dzieciaki urodzone za granicą.).