Porównanie Wall Street z GPW dowcipne, ale chyba się nie porozumieliśmy, bo nikt nie mówi o naprawianiu czegoś dekretem ani porównywaniu struktury rynku, tylko o myśli ekonomicznej i sferze koncepcji, z której wychodzi praktyka. Profesor Balcerowicz to chyba pretenduje do bycia światowym autorytetem gospodarczym, a potem jedzie na jakieś forum, wchodzi między Christine Lagarde, Krugmana i zaczyna przemawiać Trumpem, czym wzbudza konsternację, tudzież wesołość na sali, jak to ujmują autorzy stenogramów. Oczywiście nie chodzi o całokształt, pomysły Trumpa są wzbogacone np. anachronicznym izolacjonizmem gospodarczym, ale echa sloganów o tym, jak biznes ucieka do Chin i Meksyku przez zbyt wysokie koszty pracy i na Kajmany przez zbyt wysokie podatki pobrzmiewają w twoim poście nawet ;).
Nie można przekładać dosłownie rozwiązań z innych krajów na Polskę - zgadzam się, ale można zerknąć, jeśli akurat przywołujesz przykłady. Niemcy mają dobrze ugruntowane prawa pracownicze i mocną pozycję związków zawodowych, dzięki czemu nie mają prawie nigdy strajków na ulicach i opon palonych przed Bundestagiem. To nie roszczenia pracownicze spełnione w epoce nadwyżki budżetowej i gospodarczej potęgi Niemiec, tylko efekt reform powoli wprowadzanych od czasu zakończenia wojny, zaczętych przez chadecki zresztą rząd Adenauera. Oś konfliktu Praca-Kapitał jest dzięki temu trochę zatarta. Szwecja właściwie jakby nie miała prawa pracy w naszym rozumieniu, bo pracownika można wywalić z dnia na dzień, ale dzięki systemowi zabezpieczeń społecznych w modelu flexecurity, nie ma w tym dla niego szkody, bo rynek pracy dobrze funkcjonuje dzięki aktywności na nim państwa i zasobności obywateli. W Polsce nie mamy ani przestrzegania praw pracowniczych ani siatki socjalnej. I Szwecja i Niemcy przeszły swoje fazy kryzysu i rozwoju zanim te systemy zaczęły funkcjonować.
Na konkurowaniu tanią siłą roboczą przez 20 lat wyrosła potęga chińska, aż wybuchł kryzys na rynkach, do których eksportowali towar i uzależnienie od eksportu okazało się zabójcze, a nadwyżka nic niewarta, kiedy społeczeństwo nie ma pieniędzy, żeby ją skonsumować. Nowy plan pięcioletni to nic innego jak pobudzanie konsumpcji przez wzmocnienie zabezpieczeń społecznych i odwiedzenie od oszczędzania każdego yuana.
Realia gospodarcze zupełnie różne, a jednak mechanizmy systemowe okazują się zawsze podobne. Zresztą większość neoliberalnych koncepcji naszych ekspertów też wychodzi z teorii opracowanych kilkadziesiąt lat temu w kompletnie innych warunkach, więc co tu mówić o porównaniach. Polski system gospodarczy pomógł zbudować Jeffrey Sachs na fali reaganomiki, która przez chwilę zadziałała w tamtym momencie historycznym, a potem doprowadziła do lawiny. Dzisiaj jest jednym z tych, którzy najgłośniej mówią, że gospodarka potrzebuje przede wszystkim pobudzenia popytu przez inwestycje w społeczeństwo, a nie deregulacji. Islandzka gospodarka pozbierała się do kupy w trzy lata po bankructwie dzięki właśnie inwestycjom w społeczeństwo i przy szlochach bankierów, Grecja wciąż kona przy polityce austerity. Też mamy w tych krajach zupełnie różne realia (waluta, liczba ludności), ale to nie znaczy, że wektory zmian mają być przeciwne.
Kaczyński rządzi dzisiaj, bo jako jedyny zrozumiał istotę problemów społecznych, którego Komorowski ani Schetyna chyba do dzisiaj nie rozumieją. Tak jak 8 lat temu Polska potrzebowała skoku modernizacyjnego i inwestycji infrastrukturalnych, tak dzisiaj potrzebuje zmniejszenia różnicy między tempem wzrostu gospodarczego a tempem wzrostu płac, bo ta różnica jest źródłem największej frustracji.
Nikt nie twierdzi tu, że wystarczy, że przyjdzie Minister Morawiecki, powie "dobra zmiana", tu nałoży podatek, tam sypnie kasą i w trzy kwartały coś ruszy. Program 500+ to pomysł który ma dużo problemów, ale poważniejszy problem widzę po stronie tych, którzy krytykują go w sposób taki jak Newsweek ("Hunowie pojechali za 500 zł nad morze i srają na wydmach") albo serie artykułów, o tym, że matka rzuciła pracę, bo teraz ma 1000 zł na dzieci, w których nikt nie dostrzega problemu, że wcześniej pracowała za 800 zł. Bo to jest kompletna erozja solidaryzmu społecznego, bez którego nie da się dokonać przejścia do tego modelu, o którym mówisz.
_________________ Special love I have for you, my baby blue
|