Kayla pisze:
Po to, ze cesarskie ciecie niesie duze ryzyko komplikacji dla dziecka. Jemu ten brutalny masaz przy wychodzeniu jest bardzo potrzebny.
Na pewno barbarzynstwem jest kazac kobiecie lezec. Bylam podpieta caly czas do KTG, wiec moglam widziec amplitude skurczu. Obiektywnie wiekszy skurcz w pozycji pionowej byl mniej przeze mnie odczuwany niz mniejszy w pozycji lezacej. Na szczescie lezalam bardzo krotko.
W zasadzie Kayla zaprezentowała tutaj najbardziej wyważony i mądry pogląd na temat porodów. Nie dziwię się, że każdego faceta skręca, gdy widzi jak jego żona męczy się przez kilkanaście godzin, ale tak to już natura zorganizowała, zwłaszcza przy pierwszym porodzie. Wierzcie mi, że cesarek w Polsce (i ogólnie w wysoko rozwiniętych krajach) wykonuje się dużo więcej niż trzeba. Brutalna prawda jest taka, że głównym celem lekarza nie jest wygoda rodzącej (co nie znaczy, że to się nie liczy), ale jej i dziecka zdrowie i bezpieczeństwo. Pomijając szkody jakie może spowodować dziecku cesarskie cięcie wszyscy powinni zrozumieć, że jest to duża operacja połączona z ryzykiem. Samo znieczulenie ogólne raz na ileś przypadków kończy się śmiercią pacjentki. Do tego dochodzą powikłania chirurgiczne, również czasami śmiertelne. I, choć rzecz jasna nikomu tego nie życzę, może to spotkać każdą rodzącą. Rzeczy należy nazywać po imieniu: cięcie cesarskie to nie żaden "zabieg" tylko operacja i powinny być do niej jasne wskazania - ze względu na dziecko lub na matkę. Według aktualnych danych śmiertelność kobiet w krajach wysokorozwiniętych (nie w Polsce, u nas jest gorzej) podczas CC jest 2-4 razy większa niż przy porodzie drogami natury.
Aha: czas trwania pierwszego okresu porodu fizjologicznego u pierwiastek to 11 godzin (z odchyleniem 9 godzinnym). Jeśli wydaje się to wam za długo, to proszę zgłaszać pretensje do matki natury ;) A w przypadku braku postępu porodu cięcie cesarskie jest ostatecznym rozwiązaniem.