CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
Zakużona Planeta

Czyli moje przemyślenia po przeczytaniu najnowszej ofiary Colemana w świątecznym numerze Fahrenheita.

Otóż ja w ostatniej klasie podstawówki też napisałam podobne opowiadanie. Nie fantasy co prawda, nawet nie za bardzo sf, bo dotyczące niedalekiej przyszłości. Gdybym miała nazwać gatunek, to była to sensacja z odrobiną kryminału i klimatem cyberpunka. Tylko ilość głupot była na podobnym poziomie, bo pisałam o wojsku (gdzie nigdy nie byłam) i hakerach (a wtedy jeszcze nawet nie miałam komputera). Bohaterkami opowiadania były dwie przyjaciółki, jedna - świeżo upieczona prawniczka, druga - dobrze zapowiadający się przyszły oficer. Ta druga przyjeżdża do domu ze szkoły na zjazd absolwentów podstawówki i porywa ją jakiś mafiozo, który chce się mścić za wcześniej wyrządzone krzywdy (zablokowanie budowy fabryki na jakimś ekologicznie cennym terenie, o ile pamiętam). Pani prawnik skrzykuje kilku typków spod ciemnej gwiazdy, przyjaciół swego narzeczonego hakera i ruszają na ratunek. A potem jest jatka i happy end.

Opowiadanie było prezentem urodzinowym dla mojej najlepszej przyjaciółki Weroniki. Pisałam je w pośpiechu, żeby zdążyć przed urodzinami, co dodatkowo potęgowało denny poziom, bo nie miałam czasu przemyśleć fabuły. No i nie miałam komputera, więc jedyny egzemplarz, napisany ręcznie, ma ona.

Jakieś pół roku później się pokłóciłyśmy i jedno trzaśnięcie drzwiami zakończyło naszą wieloletnią przyjaźń. I teraz czasem mam obawy, że ona mogłaby ten tekst z zemsty opublikować.
Jest to chyba jedyna rzecz w moim życiu, którą możnaby mnie skutecznie szantażować. :))))

A poza tym Wesołych! :D

niedziela, 24 grudnia 2006, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi

Komentarze
Gość: kotecek, *.jmdi.pl
2006/12/26 14:51:00
Przeczytałam kawałek tego pożal się boże tekstu, nad którym pastwił się Coleman.
Tylko fragment, bo boli mnie krzyż i z siedzeniem mam trudnośći. Nic to, Fahrenheit nie zająć, nie ucieknie. Całość przeczytam kiedy indziej.
Powiem jedno: podziwiam Colemana, że mu się chciało. Ja po przeczytaniu pierwszych pięciu akapitów z niesmakiem skasowałabym tekst, uznająć, że mam na dysku zbyt mało miejsca, by takie cóś na nim trzymać.
Bezkrytyczność ludzi i ich zapatrzenie w siebie nie zna granic.
To napisałam ja, kotecek, istota śliczna, zgrabna, wiotka, słodka i powabna. I oprócz tego jeszcze niesamowicie skromna;D
-
2006/12/26 16:53:20
Wszystkiego naj, spóźnione, ale szczere ;)