Blog > Komentarze do wpisu
Słownik polsko - angielski
Nie no, nie jest zły. Bardzo gruby, dzięki czemu rzadko czegoś w nim brak. Większy problem mam z nadmiarem. Powiedzcie, znacie takie słowa, jak:
gardlany
niestrzęp
podszargać
nabijacz
zarzucajka
kniejówka
kocz
ekskawacja
bańczasty
?
Cóż, to stary słownik. Za każdym razem, gdy go otwieram, dowiaduję się czegoś nowego o języku. Polskim. Niektóre słowa sprawiają wrażenie wymyślonych na siłę i tylko po to, żeby zajać więcej miejsca. Taki podczepiacz na przykład. Albo książkowość. Przewiędnąć. Dotłuczenie.
Mam drugi taki, angielsko - polski. Nigdy nie wiem, czy w drugą stronę nie jest tak samo i czy korzystając z niego nie użyję w tekście słowa, którego nikt poza autorem słownika nie będzie znał. :P
W ogóle, po polsku już dawno bym tę publikację napisała. :(
wtorek, 13 listopada 2007, nita_callahan
'zarzucajka' to zupa z niczego, 'kniejówkę' kojarzę z Wańkowicza, jako rodzaj strzelby bodajże, 'kocz' to pojazd konny, 'ekskawacja' to albo wykopaliska, albo wyciąganie czegoś z czegoś innego, wyrywanie zęba chociażby.
'gardlany' i 'bańczasty' mogą być po prostu przestarzałe. 'nabijacz' moze mieć sens jako nazwa urządzenia do nabijania (syfonów chociażby - ha, kojarzysz syfony do wody gazowanej?...), albo pracownika tym się zajmującego.
A reszta faktycznie, wygląda dziwnie... ;-)
Co do jakości słownika w drugą stronę, to każdy słownik jest o kilkadziesiąt lat przestarzały - na pewno niektóre sformułowania będą dla współczesnych tambylców brzmiały równie dziwnie. Chociaż... jak ostatnio przeczytałem w oryginale bodajże Dumę i uprzedzenie, to byłem zaskoczony, jak mało angielski zmienił się przez dwa stulecia.
Ale pociesz się: język angielski ma tyle odmian, tak dziwnie brzmiących dla innych jego użytkowników, że chyba rzadko kto zwraca na to uwagę.