CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
Pierwszy dzień

Kurde, wróciłam tak zmęczona, że walnęłam się spać i wstałam dopiero teraz. Nie zmęczyła mnie bynajmniej praca, tylko półtorej godziny stania w powrotnym autobusie. Kurew mać. Chyba szybciej byłoby pieszo i kręgosłup by tak nie bolał. Miałam cos napisać odnośnie komentarza Tarkusa w poprzedniej notce, ale nie mam siły myśleć, co to miało być.

Nawiasem mówiąc nigdy nie kupię sobie montitora LCD, chyba, że niesamowicie je ulepszą. Od smużenia forum bolą mnie oczy, a w ogóle na takim wielkim ekranie się gubię. ;)

Mój szef nadal sprawia wrażenie bardzo miłego człowieka. Pożyczył mi swój kubek na kawę. Potem Wojtek, też doktor, bardzo się namęczył, ale udało mu się otworzył mi saszetkę z kawą. Iza jest fajna, Ewa będzie w porządku, jak jej nie zacznę bałaganić w labie, Andrzej jest strasznie nieśmiały, ale trudno, a Daga podobno wrzeszczy, ale jej nie ma, bo siedzi w domu i pisze. W ogóle ze wszystkimi już jestem po imieniu, z szefem chyba też.

Jak to wszystko ogarnę, to zacznę więcej robić, bo za dużo dziś do zabawy nie miałam. Pracuje się tam dokładnie tak, jak mówiła Ela. Zespół siedzi przy kawie i rozmawia w stylu "No, to muszę się za coś wreszcie wziąć. Ale mi się nie chce..." Prof S. na moją skargę, że się nudzę odpowiedział: "Bo trzeba się nauczyć pracować spokojnie." To chyba ich motto. Zupełnie nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajona, z moją promotorką zawsze się miało coś do zrobienia, a jak się nie miało, to się szło do domu.

I tyle na razie, bo mi się nie chce pisać nic więcej, idę spać.

poniedziałek, 20 listopada 2006, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi

Komentarze
2006/11/20 21:51:03
Kuffa. Motto profesora S. powinienem powtarzać jak mantrę. Bo zapierdalam tak, że jak sie ostatnio zorientowałem, że minęło już pół roku w Wawie i w tym czasie zdążyłem dostac podwyżkę, rozwalić swój wieloletni związek, zmienić mieszkanie, odwalić kwartał codziennych wyjazdów do Garwolina a w sobotę dodatkowo zaczynam kurs ACCA to poważnie rozważałem nabycie butelki 0.75, soku i urżnięcia sie w trzy dupy. Tutaj życie nie biegnie. Tu życie zapierdala, jak TGV. Ale przynamniej widok z okna panoramujacy Wawę nocą mam arcyzajedwabisty.
-
2006/11/20 22:38:54
Ta, a ja coraz cieplej spoglądam w kierunku jakiejś łąki podmiejskiej i hodowli kóz (albo rzodkiewki):)

Joanko, twoje miejsce pracy to chyba taka ostoja w galopującej rzeczywistości. Zazdroszczę, bo sama staram się takie zasady u siebie wprowadzić. Ostatecznie, robota nie zając...
-
2006/11/20 23:49:39
Mam w stacjonarnym monitor 19' i jakos nie smuzy, chyba zle trafilas:). Dobrze, ze przezylas pierwszy dzien w maire bezbolesnie i ze da sie wytrzymac z ludzmi z zespolu. To juz cos:)
-
2006/11/21 10:56:01
Wyznaję podobnę zasadę co prof S. Tyle, że u mnie w pracy się tak nie da. Tzn czasami się da, ale najczęściej nie. Efekt jest taki, że wracam do domu padnięta i nie mam już na nic ochoty. Nawet na włączenie komputera i napisanie notki.
-
2006/11/21 10:56:59
Aha, jeszcze jedno. Życzę by towarzystwo w pracy pozostało takie miłe jak na początku. Dobra atmosfera w pracy to podstawa.
-
2006/11/21 17:04:05
A dzięki, wrażenia z drugiego dnia wskazują, że atmosfera jest zawsze taka. Co do spokojności pracy, to można się jej nauczyć, wystarczy brać do torby ciekawą książkę. Niech jeszcze pozwolą w labie pić kawę, a szef niech rzadziej zajmuje swojego kompa (bo od razu założył mi własny profil w swojej winiedze), to już będzie git.
Tark - bo to Wawa, oni tam tak mają, nie to, co tu na prowincji (chociaż niemieckiej, ale zawsze ;)). Urżnij się w te trzy dupy, jesli ci to ma pomóc, a podwyżki gratuluję. :)
-
2006/11/21 17:37:02
Tam miało być: "ałożył mi własny profil w swojej windzie", gdyby ktoś się zastanawiał. :)
-
Gość: Kay, *.neoplus.adsl.tpnet.pl
2006/11/21 22:27:32
Musze powiedziec, ze mi taki sposob pracy bardzo dolegal. Lubie urobic sie po lokcie, nie miec czasu na wypicie herbaty, zalatwiac 100 spraw na raz i wracac do domu padnieta z poczuciem dobrze przepracowanego dnia. Pewnie dlatego ze takich dni w roznych instytutach trafilo mi sie zaledwie kilka, a wiekszosc wygladala wlasnie tak, jak to opisujesz.
:-D
-
Gość: kotecek, *.jmdi.pl
2006/11/22 19:41:54
Ech, aż się rozrzewniłam;) Przypomniałam sobie swoją pierwszą pracę na etacie. W gazecie branżowej Ministerstwa Przemysłu i Handlu:D Miałam 18 lat i do roboty miałam stosunek stuprocentowo użytkowy: myślałam tylko o tym, czy wystarczy mi kasy na opłacenie mieszkania i na życie. I czy uda się wcisnąć w tę niezbyt fatygującą robotę czas na studiowanie.
Co było - nie wróci, i szaty rozdzierać by próżno.
Może to i lepiej.