CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
Ha Pe eL Ce

Włączyłyśmy dzisiaj. Niestety, jak nie działało przed laty, tak nie chce działać nadal, a niech szefowa nie liczy, że ja je tak sama naprawię. Będzie mi więc potrzebna pomoc i na włączeniu się skończyło. Szkoda, mało brakowało, już miałam nadzieję, że uda mi się puścić.* Kiedy wyraziłam swoją radość ze zrobionego pierwszego kroku, zagroziła, że mi przyleje i powiedziała, że ona na tym etapie była mnóstwo razy. Cóż, być może, ja jestem po raz pierwszy, a czekałam na tę chwilę dwa lata. :)

A, jeszcze o książkach miałam pisać. Ilion. Ilion, bogowie, jest świetną książką. :))))
Arniści - łał. W ogóle całe to postludzkie społeczeństwo jest łał. Morawce - wiecie, że serio chciało mi się płakać, kiedy ten statek został zniszczony i tamci dwaj zgineli? Mam nadzieję, że Mahnmutowi i Orphu się uda. Najmniej mnie chyba zachwyca motyw przewodni z doktorem Hockenberrym na czele, chociaż z powodów formalnych jest najbardziej godny powiedzenia "łał". Ale też zaczyna coraz bardziej wchodzić w głowę.

* Idę ci ja sobie pewnego dnia przed trzema laty pustym korytarzem najwyższego, strychowego piętra Tamki i szukam kogoś znajomego, kogokolwiek, bo wszyscy zapadli się pod ziemię. Nagle wpadam na prof. W. i pytam, czy nie widział czasem Asi.
- Puszcza się na dole - pada uprzejma odpowiedź.**

** Asia oczyszczała swoje preparaty na HPLC na parterze.

wtorek, 04 listopada 2008, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi

Komentarze
2008/11/05 07:16:45
Czasem jak oglądam House'a i widzę dr Cameron nad próbkami, w laboratorium, zastanawiam się, czy u ciebie w pracy to wygląda tak samo. Te wszystkie, niemal magiczne, urządzenia, ta atmosfera napięcia i czekania na wynik.