CURRENT MOON ![]() |
Blog > Komentarze do wpisu
Nowa notka na nowy rok
Zacznijmy od tego, że mi lepiej. Myśli krążące wokół Oriona coraz mniej składają się z traumatycznych wspomnień i wyrzutów, a coraz bardziej przybierają formę terapeutycznego użalania się nad sobą. Z drugiej strony, coraz mniej są nachalne i to też jest nie w porządku. Obecność Oriona na każdym kroku przez trzynaście lat stanowiła oczywistość, na trzy dni zamieniła się w dojmującą pustkę, a teraz rozmyła się w niebyt. Jakby Orion nigdy nie był realnym bytem, jakbym go sobie tylko wymyśliła.
17 grudnia zrobiłam mu zdjęcie, ostatnie, a właściwie nie ostatnie bo są jakieś z wigilii, tylko podobno mają być niespodzianką dla mnie, więc udaję, że o nich nie wiem, żeby znowu Natasza nie miała do babci pretensji, że jej nic nie można powiedzieć, bo wygada. Tak więc nie pytam o zdjęcia z wigilii i nie mogę ich obejrzeć, mam tylko to: niedziela, 03 stycznia 2010, nita_callahan
Komentarze
workingmum
2010/01/03 15:16:40
Piękny pies.
Gość: Nina, *.chello.pl
2010/01/04 18:18:09
Piękny, szczęśliwy pies.
Na zdjęciu wygląda jakby miał 5 lat, nie 13.
Gość: Joanka, 77.255.93.*
2010/01/04 18:30:35
Aga, Nina - wiecie, właśnie dlatego ciągle nie mam pewności, czy słusznie postąpiłam. :( Czy nie za wcześnie.
Przekonała mnie pani weterynarz twierdząca, że to boli jak cholera przez cały czas, że wie z pierwszej ręki, bo jej znajoma na to umiera i że po trzynastu latach jestem Orionowi winna godną śmierć. I od trzech dni widziałam, że kiedy brakuje mu zajęcia, już nie wygląda na szczęśliwego, tylko leży i jęczy. 2010/01/04 20:52:39
13 lat to dużo. To mniej więcej 70-80 lat według naszej rachuby. Nie sądzę, byś miała powody do wyrzutów sumienia. Tym bardziej, jeśli lekarz potwierdził, że to była słuszna decyzja.
Poza tym, z obserwacji wiem, że psy starzeją się nieco inaczej niż my. Długo, mimo bólu i złego samopoczucia, zachowują jakoś siłę i dobry wygląd. A potem nagle z dnia na dzień widzisz upływ czasu. Co nie znaczy, że im choroby nie dokuczają. Dziwi mnie zawsze widok psa na wózku (przy paraliżu tylnych łap) czy psa znoszonego na spacer na rękach a tak poza tym leżącego cały dzień na posłaniu. Pies to drapieżnik. Wydaje mi się, że takie przymusowe życie jest dla niego o wiele gorsze, niż dla niejednego człowieka. A i w kwestii ludzi też mam wątpliwości. Powinnaś to traktować jako normalne zakończenie dobrego, długiego psiego życia.
Gość: Vespa, *.bb.sky.com
2010/01/06 13:39:44
"Obecność Oriona na każdym kroku przez trzynaście lat stanowiła oczywistość, na trzy dni zamieniła się w dojmującą pustkę, a teraz rozmyła się w niebyt. Jakby Orion nigdy nie był realnym bytem, jakbym go sobie tylko wymyśliła"
Miałam tak samo po Mordusku, nawet jeszcze większy hardkor bo nie byłam w domu, tylko w Szkocji gdzie nigdy go nie było i łatwo było na chwilę zapomnieć co się stało, a potem nagle sobie przypomnieć - jak to bolało... Ta nierealność chyba wynika z tego że byłaś przygotowana na tę śmierć, i część żałoby przepracowałaś przed faktem. U mnie było tak samo. A jak Isia mi spierdzieliła na 4 dni, co było kompletnie niespodziewane, i myślałam że już ją straciłam, to była jedna wielka czarna rozpacz... Miałam aż wyrzuty sumienia, że po Mordusku tak nie płakałam, a potem to przemyślałam i doszłam to takich wniosków jak powyżej. |