CURRENT MOON ![]() |
Blog > Komentarze do wpisu
Opowieść grozy
Poszłyśmy z Asią i Orionem na wieczorny spacer. Szłyśmy przez Wróblewskiego, z prawej strony mając Park Szczytnicki, z lewej torowisko tramwajowe i ruchliwą jezdnię. Zapadał zmrok, dookoła nie było żywej duszy. Mniej więcej w połowie drogi Orion zaczął się zachowywać dziwnie: szedł z opuszczonym ogonem, delikatnie i ostrożnie stawiając łapy i co chwilę zerkał na żywopłot po prawej tak, jakby za nim szedł pies, albo ktoś bardzo znajomy. Zerkanie nie ustało, gdy żywopłot się skończył - pies przyjął piękną postawę myśliwskiego łyżwa patrząc w pustkę w kierunku Hali Stulecia i widać było, że bardzo chce iść w tamtą stronę, a raczej bardzo nie chce iść dotychczasową drogą. Kiedy go puściłam pobiegł, stanął i czekał na nas, ale wrócił zrezygnowany, kiedy nie ruszyłyśmy sie z miejsca. Wzruszyłyśmy ramionami i poszłyśmy dalej, w pewnej jednak chwili Orion podkulił ogon pod siebie i zaczął mnie zdecydowanie ciagnać w stronę parku. No cóż, dałyśmy mu się przekonać, bo przyszły nam na myśl bomby atomowe i stada zombie nadciągajace od strony centrum miasta. Po zachodzie słońca na pustej ulicy i przy szalonym psie nie takie rzeczy można sobie wyobrazić. :] Pod Halą rozstałam się z Asią, bo zaczęło kropić, więc ona wróciła na ulicę i poszła do swojego domu, a ja przez park do swojego. Na pożegnanie jeszcze poprosiła, żebym zadzwoniła jak już przyjdę. Orion szedł cały czas z podkulonym ogonem, jak po sznurku prowadził mnie do domu, dokładnie wiedząc, na który mostek i w którą ścieżkę ma skręcić. Zwykle to mnie pozostawia wybór trasy, więc trochę się zdziwiłam, choć z drugiej strony teraz mam pewność, że się nie zgubi jak by co. :] Istotne były dla niego szczegóły takie, jak wybór między którymi dwoma słupkami na parkingu przed Halą należy przejść. Nie protestowałam, bo wyglądało to naprawdę dość magicznie. Działało na wyobraźnię do tego stopnia, że mijając pusty budynek Inspekcji Pracy na Kopernika, czułam z garaży smród trupa. Uspokoił się dopiero na Sępolnie, zawinął ogon na grzbiet i zaczął podsikiwać krzaki. W dodatku po przyjściu do domu dzwoniłam do Asi, a ona nie odbierała, odezwała sie dopiero późnym wieczorem. Brrr...
piątek, 13 lipca 2007, nita_callahan
Komentarze
2007/07/13 19:48:41
A Ty Krajewskiego aby nie czytałaś, że czujesz zapachy trupów z niewinnych budynków? :-)
2007/07/13 21:04:22
Zaproszenie wysyłam: forsycja.blox.pl/2007/07/kwestionariusz-Prousta.html#ListaKomentarzy
|
Swoją drogą niezłą macie wyobraźnię:)