CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
Opowieść o dobrym kanarze

Miałabym ochotę napisać balladę o dobrym kanarze, ale poległam przy próbie rymowania. :D Zresztą ballada musi mieć zwartą treść, wstęp, rozwinięcie i zakończenie, a o to w tej opowieści niełatwo. Po prostu było tak, że jechaliśmy sobie z Bartkiem z pracy tramwajem, zajęci rozmową o jego nartach i mojej wiośnie, kiedy patrzymy - ludzie sięgają po portfele.
- O, cenzura - słyszę głos - zapomniałem kupić bilet.
- O, cenzura - pojawia się myśl - zapomniałam podpisać kartę.
Stoimy dalej, przy drzwiach na końcu wagonu, z nadzieją, że do nas nie podejdą. Mnie jakoś zawsze ignorują, kiedy im chcę bilet pokazać. Podeszli jednak i nie słyszałam, co Bartek powiedział, pewnie się przyznał do winy, bo odpowiedzią było "dokumenty proszę". Ja za to twardo sięgnęłam do torebki po starą kartę, ważną do wczoraj, bo zwykle kanarzy oglądają ją z daleka i nawet nie sprawdzają na jakie linie jest ważna. Nie tym razem jednak. Tym razem pani bierze ode mnie puginał z kartą i dowodem i uważnie liczy dziurki. W tym czasie druga straszy Bartka policją. Dojeżdżamy na przystanek.
- Proszę pani, ja sie spieszę na pociąg i na żadną policję nie mam czasu.
- Ale ta karta jest nieważna, gdzie ma pani nową?
- Już, już, w portfelu.
Bartek wyskakuje z tramwaju.
- Ja też tu wysiadam, idziemy? - poddaję się.
Pani na szczęście obejrzała moją nową kartę, jeszcze raz policzyła dziurki, sprawdziła, że jest ważna od dzisiaj i kazała podpisać. Chwała jej, za to pojawił się nowy kłopot w postaci braku długopisu, a Bartek nagle rozwiał się powietrzu (nie wiem, jak mu się udało, obciążonemu laptopem i plecakiem turystycznym) i nie miałam od kogo pożyczyć. Na szczęście, co za niezwykły splot szczęśliwych okoliczności, rzut oka do torby ujawnił, że i długopis jakimś cudem tam mam. No i sam Bartek też nie uciekł daleko, czekał po drugiej stronie ulicy, gdzie jeszcze zdążyliśmy odreagować dzikim rechotem czekając na mój autobus. Bo autobus mi w trakcie podpisywania karty uciekł, co za pech. :>

A pani kanarce życzę z tego miejsca wszelkiej pomyślności i dziękuję za to, że nie była świnią, choć miała prawo. :)

czwartek, 05 marca 2009, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi

Komentarze
njc
2009/03/05 21:06:57
A u nos sie godo "kobuch" :-)
-
hlv
2009/03/06 13:46:34
Ale kobuch to tylko kanarka, czy kanarek też? ;-)
-
godric
2009/03/06 21:27:31
Heh, dwadzieścia lat temu kumpel miał większego pecha: jako świeżo upieczony student, chyba jeszcze bez legitymacji, bo nie zdążył odebrać (szkolne były ważne do września, rok akademicki od października, kolejki w dziekanatach itp.), trafił na kanarów w dwóch kolejnych tramwajach. Klnąc na swój los pomógł jakiejś babci wtaszczyć toboły do trzeciego, a ona, podziękowawszy, wyciągnęła blachę i też poprosiła o bileciki...
-
Gość: Padawan, *.internetdsl.tpnet.pl
2009/03/07 12:47:04
Kanary we Wrocławiu? Przyznam, że z rok żadnego nie widziałem :) Ponoć na całe miasto jest łącznie 26 :)
-
2009/03/07 15:39:43
Przez ostatnie dwa miesiące spotkałam ich pięć razy, widocznie wszyscy jeżdżą dziewiątką. :)
-
bbuczynski
2013/01/28 13:08:59
Ostatnio pisałem jak uniknąć kontroli biletów:
www.notforlosers.pl/jak-uniknac-kontroli-biletow/