CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
magister Joanka czyli dzień jak co dzień

Postanowiłam dziś oddać uczelni legitymację, bo przyszło mi do głowy, że przed osiemnastym muszę się całkowicie rozliczyć, inaczej nie dadzą mi tego dyplomu. :)

Z rana (tak koło jedenastej) pojechałam jednak do Urzędu Pracy, gdzie byłam umówiona na załatwianie dalszych formalności związanych ze stażem. Tam pani wręczyła mi skierowanie i kazała z nim pojechać do PANu po pieczątkę, a następnie wrócić. Ewentualnie pozwoliła wrócić następnego dnia, gdybym już dziś nie zdążyła. Więc spoko, pojadę tam jutro i przy okazji odbierania skierowania na szkolenie oddam jej świstek.

W PANie załatwiłam się szybko, bo pani kadrowa była obecna i chętnie mnie obsłużyła. Musiałam tylko sama pobiec po podpis do jednego profesora pełniącego obowiązki dyrektora Instytutu, ale on też nie robił problemów (tylko miny, ale się nie przejęłam).  Pani kadrowa pocieszyła mnie, że wcale nie jestem rekordzistką w długości załatwiania stażu, bo mają na przykład dziewczynę ze Świdnicy, której staż załatwia tamtejszy PUP i która czeka już czwarty miesiąc. Super, ja czekam niecałe trzy. ;) Wyszłam stamtad o trzynastej i postanowiłam zdążyć jeszcze do dziekanatu. I udało się, droga zajęła mi niecałe pół godziny.

W dziekanacie oddałam obiegówkę i dostałam w zamian odpisy dyplomu, suplementy do dyplomu, świadectwo maturalne, indeks i różne zdjęcia, które mieli w dokumentach. A, i jeszcze ostęplowaną "anulowano" legitymację na pamiątkę. Tym samym moja uczelnia nie ma już ze mną nic wspólnego.
Trochę się wkurzyłam, bo widzę, że w suplemencie jest błąd (ucięty w połowie tytuł mojej magisterki), który poprawiłam autoryzując suplement, a mimo to głupie baby poprawki nie uwzględniły. Nito, kłócić się już nie będę, a suplementu nikt nie będzie czytał. Mam nadzieję, że nie będzie, bo mam tam także ocenę z obrony. :]

Po wszystkim wróciłam sobie do domu, wyszłam z psem, wypuściłam psa Nataszy, a teraz piję kawę i zajadam kaki. :)

Aha, przez całą drogę beztrosko korzystałam z komunikacji miejskiej, bez względu na to, w którą stronę i czym jechałam. :]

czwartek, 09 listopada 2006, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi

Komentarze
2006/11/09 18:22:35
Przepraszam, ale CO zjadasz???????
-
2006/11/09 18:41:57
www.afslanken.com/producten/kaki.jpg
No nic nie poradzę, że tak się to nazywa. :>
Nie umiem robić ładnych linków w HTMLu blogowym. :(
-
2006/11/09 19:15:53
Więc nie chcesz wiedzieć co to w języku mojego malutkiego kuzyna znaczy ;P

Z linkami mogę w weekend pomóc.
-
2006/11/09 20:22:01
Chyba nie chcę :))) (wiedzieć, nie pomocy ;).
-
2006/11/09 22:38:17
A mnie tacy owacy nie chca dac suplementu dyplomu po angielsku, grr:(
-
2006/11/10 07:25:28
Myślałam że obecnie wydanie suplementu po angielsku to nie jest problem. Jesli zaś jest to rience opadaja. Przeciec to powinna być podstawa!
-
2006/11/10 11:27:17
No chyba to nie jest problem, ja suplement dostałam ładny, przetłumaczony, i to z uwzględnieniem poziomu licencjata, więc średnia tez lepiej wygląda :)
-
2006/11/10 17:43:05
Dla UJ to jednak jest problem, GW ostatnio pisala, ze studenci czekaja po 18 miesiecy na suplement. Zgroza. Pobnoc tlumacze sie nie moga wyrobic.
-
2006/11/11 22:29:11
No, jakby nie było, to w suplemencie jest więcej do tłumaczenia niż w samym dyplomie. BTW, czy u was też, jeśli się chce suplement po angielsku, to trzeba samemu sobie przetłumaczyć tytuł pracy? :D