CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
Straszne rzeczy się dzieją z moją skórą w taką pogodę

Już zdążyłam o tym zapomnieć przez lato, a tu wystarczyło wyjść wieczorem z psem, żeby potem nie móc zasnąć z bólu. No bo tak.
Z jednej strony mam tłustą cerę i ciągle robią mi się pryszcze. Dermatolog pociesza, że za to długo nie będę miała zmarszczek, no super. Póki co muszę się smarować dwa razy dziennie specjalną maścią o niskim pH i zawierajacą jakiś związek o działaniu keratolitycznym (od którego skóra się łuszczy - przyp. tłum. ;]). To strasznie szczypie, chyba że jest się przyzwyczajonym i akurat skóra nie jest zbyt wymaltretowana. Poza tym każdego nowego pryszcza mam smarować miksturą z antybiotykiem i jakimś bakteriobójczym karotenoidem. Mikstura jest na etanolu. Te wszystkie leki to pierwszy powód mojej udręki.
Z drugiej strony mam bardzo cienką i delikatną skórę (czego boleśnie doświadczyłam jedząc drapieżnego ananasa), powinnam ją chronić przed chłodem grubą warstwą pudru i kremu, broń Boże nie nawilżającego.

Naprawdę nie wiem, jak pogodzić jedno z drugim. Na brodzie mam bliznę po pryszczu, na który się skarżyłam ostatnio. Skóra w tym miejscu jest jak na tyłku noworodka, najlżejsze dotknięcie jakąkolwiek maścią powoduje ból. Z kolei na policzku i na brodzie z drugiej strony już się szykują dwa nowe syfy. Je muszę smarowac antybiotykiem. Całą twarz powinnam smarować tamtym kwaśnym kremem, ale jak posmaruję jedno na drugie, to się rozpuszcza i nie działa tak dobrze. Jeżeli nie posmaruję, to za dwa dni mam pełno zaskórników. Jeżeli posmaruję przy tej pogodzie i wyjdę na dwór, zaczyna mi złazić skóra, dodatkowo boląc i krwawiąc. Położenie na to tłustego kremu powoduje jeszcze gorszy ból i nowe pryszcze. Z nawilżającym nie mogę wyjść na dwór.

A rozmowa w Colgate już w poniedziałek (przełożyli z wtorku bo cośtam). Nie mam się w co ubrać (żadnego eleganckiego i jednocześnie ciepłego ubrania). Nie chce mi się wstawać tak wcześnie. Nie wiem jeszcze, co wezmę do słuchania na drogę, a to ważny wybór. ;) No i nade wszystko nie wiem, co zrobić, żeby jednocześnie pozbyć się tych dwóch pryszczy (bo to nienajlepsza reklama dla potencjalnego pracownika laboratorium mikrobiologicznego ;)), nie zdzierając sobie doszczętnie skóry z twarzy. I czym się wysmarować w poniedziałek, żeby mi twarz nie odpadła po drodze.

piątek, 20 października 2006, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi

Komentarze
uparte_zwierze
2006/10/20 16:32:36
Może powinnaś chodzić w kominiarce. Dla ciepła, nie żeby sie zakrywać, broń boże :))
Bosz, a ja sobie narzekałam na moją skórę glowy - tej przynajmniej nie widać..
-
2006/10/20 16:56:52
Myślałam o tym. :))
-
2006/10/20 20:00:34
Jak z maseczkami? Możesz czy nie?
Ja bym zrobiła tak:

na noc te maziaki na twarz
rano po obudzeniu tłusty krem
na tłusty krem ( jak się trochę wchłonie) puder matujący w kremie
na syfy korektor w sztyfcie( trudno, dotknięcie pobloli i przestanie)
na to puder sypki

Z taką warstwą kosmetyków na twarzy jest szansa, że
- twarz Ci nie zmarznie
- nie ujawnisz obecności syfów
- będziesz wyglądała jak drag queen :)

Z drugiej strony, możesz też iść z syfami na wierzchu, i opowiedzieć, że tak bardzo lubisz mikroorganizmy, że testujesz je na własnej skórze :)))
-
2006/10/20 20:56:27
Ta trzecia możliwosć jest najbardziej prawdopodobna. :D
Wiesz, nie bardzo chcę te syfy zasmarowywać, bo bez powietrza będą się wolniej goić. Chyba, że akurat na poniedziałek tak zrobię.
Maseczki mogę, jak najbardziej. Nawet takiej jednej, pomarańczowej witaminizującej Nivea Visage używam na noc zamiast kremu.
A rady są bardzo mądre, że wieczorem maziaki, a rano krem, tylko kłopot w tym, że jak rano wstaję, to jakoś trudno mi się zdobyć na posmarowanie tłustym kremem i zmarnowanie tego, co przez noc zyskałam.
-
2006/10/20 21:56:20
gdy miałam 16 lat, miałam problemy z cerą. różne specyfiki było gówno warte, niektóre poprawiały stan, ale żaden nie wyleczył mojej cery do końca.
antybiotyk i krem od dermatologa (plus jakieś maseczki robione na zamówienie i inne) też nie pomogły zbytnio. wówczas usłyszałam o pewnym antybiotyku w płynie, który poprzez aplikator nanosi się na wypryski. parę znajomych mi osób go stosowało i ich znajomych, wszystkim w cudowny sposób uleczyło cerę.
więc załatwiłam sobie receptę na to (bo lekarz nie chciał mi przepisać, podobno wiedział lepiej jak mnie leczyć, taaa, szkoda tylko że nie było widocznych efektów przez długi czas).

załatwiłam receptę u znajomego lekarza rodzinnego i wykupiłam. w ciągu pół roku (jeśli nie krócej) wyleczyłam się zupełnie. wtedy miałam problemy z cerą non-stop, od tylu lat nie mam w ogóle, czasem jakiś pojedynczy malutki pryszczyk, nic więcej. antybiotyk nazywał się Dalacin C. w płynie. może zaryzykuj i spróbuj.. może i Tobie by pomógł, chyba, że może już próbowałaś
-
2006/10/20 22:12:27
Dzięki, tego nie próbowałam. Tylko z tego co widzę, nie można go łączyć z erytromycyną, której własnie używam.
Nie wiem, czy moja pani dermatolog będzie miała kaprys, żeby mi to zapisać. Przy okazji ostatniej wizyty oświadczyła właśnie, że wyleczyła mnie zupełnie, a to, co widać na mojej twarzy zdarza się statystycznie każdemu. :>
-
2006/10/21 10:38:09
A ja ze swojej strony dorzucę jeszcze Benzacne w żelu. Na moje statystyczne wypryski absolutny killer. Wieczorem smaruję, rano zostaje jedynie lekko zaczerwieniony punkcik.
-
2006/10/21 12:50:36
Joanko, świetnie Cię rozumiem. Nawiasem właśnie wczoraj byłam u lekarza i dał mi antybiotyk - nigdy nie brałam nic doustnie, mam nadzieję, że pomoże. Maści i różne clearasile na mnie nie działają niestety.
Powodzenia w walce o gładką buzię:)
-
2006/10/21 16:14:54
Kkkaruś: Benzacne, to znaczy nie ten sam lek, ale przypuszczalnie tą samą substancję (nadtlenek benzoilu?) dostawałam, zanim trafiłam do mojej pani doktor. To, co ona mi zapisuje, działa o niebo lepiej.
Nowe pryszcze znikają (z trzech został jeden i już prawie go nie widać), za to ten stary na brodzie znów się rozwalił, jest czerwony i boli. :(
Vespa: Ja Cię podziwiam, że dajesz sobie radę z taką cerą przy swoim umiłowaniu makijażu. Mnie się dawno odechciało. :( Powodzenia! :)
-
2006/10/21 19:35:51
Kurcze, no. Nie przesadzajmy z tym umiłowaniem. Nie dlatego się maluję, że bardzo lubię i moja cera musi to za wszelką cenę zaakceptować. Jest odwrotnie: maluję się, żeby zakryć co trzeba i wyglądać normalnie. Jakbym miała zdrową cerę, poprzestawałabym na mejkapie rzęs, tym bardziej że o poranku każda minuta snu jest cenna. Nawiasem, metodą prób i błędów dobrałam sobie takie kosmetyki, które nie pogarszają moich problemów. Z czystym sumieniem polecam pod tym względem fluid Matte Cashmere Loreala.
:)
-
2006/10/21 21:00:07
Zapamiętam, może nawet kupię przed poniedziałkiem, bo to paskudztwo na brodzie nie daje mi spokoju. :)
-
2006/10/23 11:44:33
A ja znowu muszę iść do dermatologa :( Znowu dostaję to cholerne choróbsko co to skóra się łuszczy, swędzi i momentalnie robią się rany. Tylko nie wiem jak moja wątroba zniesie kolejną "końską dawkę" antybiotyków.