CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
Do widzenia, pani Asiu, tylko niech pani pamięta...

... żeby zawiązać supełek na chusteczce.

Będzie o zapominalstwie (moim) które doprowadza do szału (zapewne nie tylko mnie).

Mam się nauczyć obsługi pewnego programu statystycznego, w związku z czym szefowa pożyczyła od znajomej płytę instalacyjną, zainstalowałam go, a płyta sobie leżała i czekała na oddanie. Tyle tylko, że jakoś nie miałam w pracy czasu, żeby usiąść i ten program zgłębiać, dlatego wczoraj zabrałam płytę do domu celem zainstalowania tutaj. Mogłabym się bawić w wolnym czasie. Obiecałam solennie oddać płytę następnego dnia.
Oczywiście dopiero dochodząc dziś rano do przystanku uświadomiłam sobie, że jej nie zabrałam. Mogłam co prawda po nią wrócić i najwyżej pojechałabym następnym tramwajem, spóźniając się 15 minut, ale stwierdziłam, że nic się nie stanie, jeśli ją przyniosę jutro.
I jak myślicie, co się stało? Tak, dziś przyszła znajoma szefowej po płytę, która jest jej pilnie potrzebna. :PPP
To a propos tego szefowa pożegnała mnie tekstem o chusteczce.

Robiłam elektroforezę PCRów z jakichś super ciekawych próbek szefowej. Gdyby wyszło coś fajnego, chce ona je wysłać do sekwencjonowania do IBB, dlatego kazała oprócz wydrukowania zdjęcia zapisać je na karcie, bo ludzie stamtąd będą się domagali czegos, na podstawie czego ustalą stężenie DNA. Wiedziałam, że mam to zrobić, myślałam o tym kilka razy przed fotografowaniem żelu i w trakcie.
Oczywiście w krytycznym momencie zapomniałam. Zrobiłam fotki, żele wywaliłam, wyłączyłam wszystko, zaniosłam szefowej zdjęcia i zajęłam się czym innym. Szczęście w nieszczęściu, że przypomniałam sobie w porę, tak po pół godzinie. Musiałam 1) iść i jej te zdjęcia zabrać (żeby mieć wzór, jak żele na nowo ułożyć nie myląc kolejności próbek, no i w ogóle żeby wiedzieć, czego szukać w śmieciach), wyjaśniając, po co mi one; 2) znaleźć żele grzebiąc w pojemniku na odpady niebezpieczne wśród miliona takich samych glutów; 3) odpłukac je z ligniny i poskładać ze strzępków, tak, żeby przynajmniej na pierwszy rzut oka nie było widać, że są podarte.

Pod koniec dnia nastawiałam digest. Sięgnęłam do lodówki po probówkę z kontrolą zrobioną kiedyś tam i zauważyłam okok niej jakieś niezidentyfikowane próbki. Po kilku sekundach uporczywego wpatrywania się zaświtało mi, że zrobiłam ten PCR dodatkowo, mając wolną chwilę, żeby później dołączyć do najbliższego digestu i oszczędzić sobie pracy. Hmmm, miks mam już przygotowany, nie dam rady ich dołączyć. Najwyżej jedną, ale czy to ma sens? Nie bardzo... Ale zaraz, skoro one tu stoją, a ja o tym nie pamiętałam, to chyba zrobiłam je jeszcze raz? Rzut oka do zeszytu - oczywiście, w dzisiejszym digeście te próbki już są. Zrobione po raz kolejny. Nie ma to jak z głową planować sobie czas. :P

A to tylko przykłady z jednego dnia.

środa, 22 sierpnia 2007, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi

Komentarze
2007/08/22 21:07:47
Wiesz, zapominalstwo zapominalstwem, ale tak się zastanawiam: jeśli niechcący wyprodukujesz z tych zostawianych pokątnie glutów jakiegoś wyjątkowo zjadliwego wirusa, to czy zdążymy się ewakuować na Madagaskar?
-
2007/08/22 21:35:45
Godryku, czytaj uważnie, żadnych glutów nie zostawiam pokątnie. :) Gluty wyrzucam w bezpieczne miejsce. A za takie dziwa jak ta mucha, co mi kiedyś do bromku wpadła, odpowiadać nie mogę. ;)
Jeśli coś wyprodukuję, to tak naprawdę i Madagaskar was już nie ocali. ;P