CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
Miałam sen

Sen pierwszoklaśny, ale nie starczyło mi siły woli, żeby w środku nocy wstać i go zapisać. Teraz minęło od niego ponad dwanaście godzin i już mi się nie uda oddać klimatu, nie mówiąc o tym, że mogłam zapomnieć niektóre szczegóły. Mimo to, poczytajcie.

Naraziłam się jakiemuś gangsterowi, miałam być głównym świadkiem w sprawie przeciwko niemu. Musiałam do czasu procesu ukryć się gdzieś daleko i właśnie uciekałam do Australii, a on polował na mnie po drodze. Z wujkiem przeczytałam policyjne notatki dotyczące planu mojego wyjazdu i ustaliliśmy, że będzie na mnie czekał na lotnisku, a stamtąd razem polecimy. Spotkałam się z babcią w pracy na korytarzu, miałam dla niej bukiet kwiatów i list, z którego wynikało, że jechać muszę, ale dopiero w przyszłym roku. Płakałam jej w rękaw, że wcale nie chcę wyjeżdżać tak daleko i na tak długo i wszystkiego tutaj zostawiać.
Ruszyłam jednak w drogę na lotnisko. W holu budynku znajomi Nataszy dali mnie i jej po pistolecie, chociaż i tak wiedziałam, ze gangstera nie zastrzelę, żeby nie pójść zamiast niego do więzienia. Gdybym go mogła zabić w tajemnicy, wtedy tak, ale takie zabójstwo byłoby zbyt łatwe do wykrycia. Grzesiek, chłopak Nataszy, wybiegł na zewnątrz sprawdzić, czy droga wolna. Miając mnie miał jakiś dziwny błysk w oczach i zaczęłam podejrzewać, że prowadzi nas w pułapkę. Poszłyśmy za nim trzymając się za ręce, a ja pomyślałam, ze skoro to mogą być moje ostatnie chwile, trzeba je odczuć jakoś szczególnie. Przez chwilę się zastanawiałam, czy nie wycofać się z tego wszystkiego, ale zaraz mi się przypomniało, że ten gangster to naprawdę zły człowiek, poza przestępczą działalnością niszczy środowisko i męczy zwierzęta, nie, komuś takiemu nie można darować. Przeszłyśmy nie niepokojone do drugiego budynku, jakiegoś centrum handlowego. Warknęłam "z drogi" do dziewczyny z ulotkami. Jeden chłopak na mój widok zrobił pif paf, a ja rzuciłam w niego kamieniem, ale nie trafiłam. Natasza za to zaczęła się śmiać, co przyjęłam z ulgą, bo wcześniej była bliska płaczu.
Wyszłyśmy na schody pożarowe i zbiegając nimi przypomniałam sobie, że moja ucieczka została opisana w Super Expressie. Postanowiłam wrzucić na Forum linka z adnotacją "To o mnie, kochani, żegnajcie", a potem przypomniało mi się jeszcze, że tam napisali gdzie pracuję i wyobraziłam sobie, jak się dyrektor wścieknie, kiedy nazwa instytutu pojawi się w takiej prasie w takim kontekście.
Wyjrzałyśmy na podwórko, gdzie zobaczyłyśmy śmieciarzy. Skonęli nam głową, co zrozumiałam jako zapewnienie, że wiedzą kim jestem i przed kim uciekam. Poleciłam Nataszy stać jak najdalej ode mnie i zaczęłam ich przekonywać, żeby nas podrzucili na lotnisko. Twierdziłam, że śledzi nas niewidoczny konwój policyjny, chociaż nie potrafię tego udowodnić, tak dobrze jest zamaskowany. W końcu się zgodzili i podeszliśmy do śmieciarki, a tam śmieciarze okazali się policjantami w cywilu z oddziału antynarkotykowego. Zakuli w kajdanki kręcącego się koło mnie chłopca i Nataszę, która mu pomachała na cześć. Wściekłam się i zaklęłam brzydko, bo przez ich nadobowiązkowość mogłam przecież w każdej chwili zginąć, a Natasza zaczęła chłopaka okładać kolbą pistoletu. Wrzeszczałam do policjanta, żeby przestał się wygłupiać i zrobił, co obiecał.
- Natasza! - wrzasnęłam do niej - Masz przy sobie narkotyki?
- Nie.
- No to kurwa, panie! Przestań się pan wygłupiać i wieź nas na lotnisko, bo jeśli się spóźnię na samolot, to słowo daję, że wynajmę prawnika, który cię puści w skarpetkach!
- Strasznie nie lubię kolesia, który wymyślił to powiedzenie. - uśmiechnął się policjant, już przekonany.
- Ja też go nie lubię - powiedziałam, za cholerę nie pamiętając kto taki wymyślił to powiedzonko - ale sam tekst uwielbiam. Bo czyż facet w samych skarpetkach nie jest zabawny? W takich białych. Z czarnym paskiem. I różowym.

I w tym momencie się niestety obudziłam.

poniedziałek, 17 listopada 2008, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi

Komentarze
2008/11/18 08:14:05
No to się uchachałem z rana :D Aż ataku kaszlu dostałem :)
Piękne, zwłaszcza ten kawałek o narkotykach :D Dzięki że się podzieliłaś :)
-
2008/11/18 16:30:49
Świetne :)))