CURRENT MOON ![]() |
Blog > Komentarze do wpisu
Dzień na poszukiwaniach spędzony
Poszukiwaniach pracy głównie, ale nie tylko. Ogólnie mam dziś dobry humor, zupełnie bez powodu. Poszłyśmy do Komendy, ale nie weszłyśmy do środka, bo Asia stchórzyła przed zamkiem szyfrowym i policjantem odźwiernym, który siedział okropnie daleko od tych zamkniętych drzwi. Nawet nie wiem, czy by usłyszał nasze pukanie. Pójdę następnym razem sama, albo po prostu zadzwonię na jeden tajny numer, który po znajomości dostałam. Potem szukałyśmy sklepu spożywczego, bo Asia wczoraj jadła śliwki popijane mlekiem i dziś trochę jej dokuczał przewód pokarmowy. Do tego się przeziębiła, rano zjadła aspirynę i bolał ją żołądek, chciała go zapchać jakąś bułką i po to był jej sklep. Po kupnie bułki zaczęłyśmy szukać na mapie ulicy Weigla, gdzie wybierałyśmy się w następnej kolejności. Niestety jednak, Asia miała mapę z 1994 roku, na której tej ulicy nie znalazłyśmy, bo się wtedy nazywała inaczej. A ja, wiedząc, że ona weźmie mapę, nie sprawdziłam w domu dokładnie. W końcu dotarłyśmy do PANu, sporo spóźnione, ale radosne. Weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy szukać działu kadr. Po bezowocnych poszukiwaniach (wszystko pozamykane na zamki szyfrowe i żadnego domofonu, powariowali) Asia chciała zrezygnować (nie rozumiem, skąd u niej dziś tyle pesymizmu), a ja postanowiłam zapytać ochroniarza na dole. Stwierdziła, że "założy się o 5 złotych, że on nic nie pomoże" i poszłyśmy. Ochroniarz uroczo stwierdził; "Już paniom wszystko mówię", opisał drogę, łącznie z pokazywaniem palcem, gdzie nad jego głową jest szukany pokój, napisał na karteczce kod do zamków, oświadczył, że zresztą drzwi się otworzą cokolwiek wpiszemy, a ja chyba wygrałam 5 złotych, chociaż nie jestem pewna, bo zakładu formalnie nie przyjęłam. Miałyśmy jeszcze iść do szpitala po drugiej stronie ulicy, aleśmy nie zdążyły. Pójdziemy następnym razem. Autobus powrotny znalazłyśmy bez większych problemów, w dodatku okazał się jechać wygodniejszą trasą, niż nasza. piątek, 25 sierpnia 2006, nita_callahan
|