CURRENT MOON
Blog > Komentarze do wpisu
A w piątek...
Z samego rana poszłam z butelkami do zmywalni. Dałam tym pani Honoracie szansę na dowartościowanie, mogła mnie potraktować z góry, objaśnić, że taką butelkę trzeba ogrzać, a potem odkręcić przez gumową rękawiczkę, że pewnie dziecko śniadania nie jadło, że ona jest bardzo zajęta, ale cóż, trudno, jak sama nie mam siły... Wykorzystałam to niecnie robiąc słodką niewinną minkę, dygając i prosząc o pomoc, bo mnie rączki bolą. Odczekałam cierpliwie, aż dokładnie i z namaszczeniem wypłukała co miała w zlewie i zaczęła odkręcać. Niestety, dała radę trzem, zostało jedenaście. Oświadczyła więc, że ona naprawdę nie ma czasu bawić się MOIMI butelkami, więc podziękowałam za te trzy i postanowiłam znaleźć kogoś bardziej kompetentnego.
Tym kimś miał być pan Janek, ale nigdzie go nie znalazłam. Dzwoniłam (Tak, dzwoniłam. Telefonem. Ja.) na portiernię, do centrali, do warsztatu, czyli w miejsca, gdzie zawsze jest, kiedy nic nie robi, więc widocznie był zajęty. Dopiero pod koniec dnia widziałam przez okno, jak pcha jakąś taczkę. Poszłam do domu z mocnym postanowieniem przyniesienia w poniedziałek piłki do metalu.
A to coś, co żyło w butelkach, stało sobie w ciepełku przez weekend i kwitło...
piątek, 07 marca 2008, nita_callahan

Polecane wpisy

  • Pogoda we Wrocławiu

    Też taką macie? Pół godziny błękitnego nieba, potem na horyzoncie pojawia się czarna chmura, która zbliża się z wielką prędkością, robi się ciemno, a z chmury l

  • Ela ma kota

    Pewna pani przyniosła do weterynarza na operację roczną kotkę, maine coona, a potem po nią nie wróciła. Zapytana przez telefon wyjaśniła, że kota już nie chce,

  • Grrrrówno

    Notkę niniejszą piszę w imieniu babci, która do niczego już dzisiaj nie jest zdolna. Wróciłam z zakupami, umyłam włosy, a ciągle jeszcze nie jestem zmęczona. Mi